Frekwencja była dramatyczna, niemal same obce twarze, poza tym kicz i tandeta. Stało się to czego się obawiałam od dłuższego czasu- nastąpiła inwazja gothic lolitek i kindermetali w ciuchach z internetowych sklepów, ozdobionych infantylnymi koroneczkami i udających bezrozumnie ekstazę (poważna mina i kontemplacja wykonawcy z zamkniętymi oczami, tudzież potakiwanie głową w takt muzyki) albo wijących się bez sensu pod sceną gruppies. Nie zabrakło też bydła trykającego się pod sceną i wpadającego w ludzi prawdopodobnie tylko po to żeby dostać w papę. Co do koncertu to również sprawdziły się przypuszczenia moje i Łukasza że będzie on tylko promocją nowego materiału i nie usłyszymy zbyt wiele starych utworów. Trzeba jednak przyznać że mimo iż tak mało przyszło ludzi to z pełnym profesjonalizmem dali ponad dwugodzinny koncert. Annja ciągle dobrze się trzyma i równie dobrze śpiewa.
Smutny support- przynajmniej mają dwie fanki:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz